W minioną niedzielę zgodnie z planem zainkasowaliśmy 3 punkty wyjazdowe w Zbytowej.
Zaczęło się obiecująco bo 6 min faulowany w polu karnym był Łukasz Skowronek i arbiter wskazał na "wapno". Do piłki podszedł kapitan :)...i trafił w słupek. W 24 min objęliśmy prowadzenie. Rudolf w tempo zagrał do Józefowicza a ten z 16 metra lewą nogą tuż przy słupku otworzył wynik spotkania 1:0. Wydawało się kolejne gole będą wpadać tylko do jednej bramki lecz po 120 sekundach to gospodarze cieszyli się z wyrównania. Gol, który padł był kuriozalny... W polu karnym strzał oddał zawodnik Zbytowej ale trafił w Kozimora następnie piłka odbiła się od strzelającego i przelobowała Grześka 1:1. Miejscowi zwietrzyli szanse i próbowali strzelać z dystansu lecz dwukrotnie robili to niecelnie. W 32 min Sokół zagrał w pole karne do Szymiczka jednak ten w dobrej sytuacji fatalnie przestrzelił. W 36 min ewidentnie w polu karnym faulowany był Rudolf, sędziowie zinterpretowali inaczej. W 38 min objęliśmy ponownie prowadzenie. Akcję Zając - Rudolf - Zając golem zakończył Szymiczek, który w swoim stylu mocnym strzałem w lewy dolny róg bramkarza strzela dla Energetyka drugiego gola w tym spotkaniu. Do przerwy prowadzimy 2:1.
Od początku drugiej połowy daliśmy sygnał, iż chcemy szybko strzelić trzeciego gola. Najpierw strzelał "Zajączek", chwilę później Skowronek zaatakował "nożycami" , nieskutecznie. W następnej akcji Rudolf zakręcił obrońcami i wyłożył piłkę Sokołowi lecz po strzale Tomka mieliśmy tylko rzut rożny. Te akcje nie przyniosły jeszcze efektu. Dopiero czwarta przyniosła gola. W 56 min z boku pola karnego z rzutu wolnego idealnie na głowę Bartka Naściszewskiego dośrodkował Józefowicz i mogliśmy cieszyć się z prowadzenia 3:1. W 63 min przed szansą podwyższenia rezultatu stanął Ziółkowski lecz z tej sytuacji obronną ręką wyszedł bramkarz gospodarzy. W 74 min sam na sam z bramkarzem wyszedł Bartek Wiśniewski i....trafił go w głowę. Minutę później "Wisnia" z powietrza po podaniu Kościelniaka strzela pięknego gola lecz sędzia asystent podnosi chorągiewkę. I Bartek i Kropa zarzekali się, że nie byli na spalonym. Warto dodać, że w drugiej połowie co druga akcja kończyła się "spalonym". Czujne oko redakcji zauważyło, że ów asystent niezbyt fortunnie ustawiał się względem linii obrony. W 79 min Zbytowa nieoczekiwanie łapie kontakt wykorzystując rozluźnione nasze szyki obronne 2:3. Do końca meczu obie drużyny miały po jednej sytuacji bramkowej jednak wynik nie uległ już zmianie.
Robota wykonana,cieszymy się z kolejnych punktów,przed nami kolejny tydzień pracy, karawana jedzie dalej :)