MKS - LECHIA: Wypowiedzi pomeczowe
Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami po meczu 20. kolejki III ligi dolnośląsko-lubuskiej, w której MKS Oława grał z Lechia Dzierżoniów. O wypowiedź poprosiliśmy trenerów obu drużyn: Marcina Dymkowskiego i Zbigniewa Soczewskiego, dodatkowo wypowiedzieli się piłkarze obu ekip: Paweł Garyga oraz Paweł Ochota. Zapraszamy do lektury!
Paweł Ochota - pomocnik i kapitan Lechii Dzierżoniów
To był chyba nasz najsłabszy mecz w tym sezonie. Lubimy grać krótką piłkę, polegającą na częstych wymianach podań. To nam dzisiaj, tu w Oławie, niestety za dobrze nie wychodziło. Jedną z przyczyn był zapewne nie najlepszy stan murawy. Po zimie trawa się jeszcze w pełni nie ukształtowała. No ale jeśli się jest liderem, to trzeba umieć grać w każdych warunkach i przy tym pokazać charakter. To zrobiliśmy, zdobywając gola, który dał nam zwycięstwo. W pewnym sensie historyczne, bo nasi klubowi statystycy podpowiadają mi, że od poprzedniej wygranej Lechii w Oławie minęło czternaście lat.
Paweł Garyga - pomocnik MKS Oława
Nie zasłużyliśmy na porażkę, ale niestety, musimy się z nią pogodzić. Powinniśmy rozstrzygnąć to spotkanie już w pierwszej połowie. Mieliśmy wówczas co najmniej dwie, a nawet trzy sytuacje do zdobycia goli, a rywale ani jednej. Zabrakło nam trochę szczęścia i skuteczności przy wykańczaniu akcji. Po zmianie stron przeciwnik wykorzystał stały fragment gry, czym podciął nam skrzydła. Próbowaliśmy odrobić stratę, ale przeszkadzał nam w tym sędzia. Gdy rozstrzygały się losy meczu, arbiter z Żar podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. Pogłębił tym naszą frustrację i spowodował, że w końcówce gra MKS przypominała przysłowiowe bicie głową w mur. Nie składamy broni i w każdym meczu, niezależnie, czy to będzie pojedynek z zespołem z czołówki, czy też z dołu tabeli, będziemy walczyć o zwycięstwo.
Zbigniew Soczewski - trener Lechii Dzierżoniów
Wygraliśmy szczęśliwie, bo poza tą, która przyniosła nam złotego gola, nie stworzyliśmy praktycznie ani jednej klarownej sytuacji strzeleckiej. Obie drużyny miały problem z konstruowaniem akcji ofensywnych, dlatego niewiele się działo pod jedną i drugą bramką. W przypadku mojej drużyny główną przyczynę słabej gry upatruję w tym, że ledwo co zaczęliśmy biegać po trawiastej murawie. Wszystkie sparingi graliśmy na sztucznych nawierzchniach, a przed inauguracją rundy wiosennej odbyliśmy zaledwie trzy krótkie treningi na trawie. Oława dobrze wypadła w ubiegłotygodniowym pojedynku ze Stilonem, więc wiedzieliśmy, że z pewnością nam także łatwo skóry nie sprzeda. Uczuliłem chłopaków, że kluczem do wygranej może być lepsza efektywność przy wykonywaniu stałych fragmentów gry. No i jak się okazało, miałem rację.
Marcin Dymkowski - trener MKS Oława
Chylę głowę przed moimi chłopkami, którzy bardzo pracowicie przeszli przez okres zimowych przygotowań do sezonu i teraz w każdym meczu dają z siebie wszystko, walcząc ambitnie od pierwszej do ostatniej minuty. Tak było przed tygodniem w Gorzowie i widzieliśmy to również dzisiaj w Oławie. W pojedynku z liderem byliśmy zespołem lepszym, przez większą część meczu dominującym na boisku. Stworzyliśmy w całym spotkaniu bodajże siedem sytuacji strzeleckich, ale niestety, żadnej nie wykorzystaliśmy. A lider, jak to lider - co kopnie, to wpadnie. Dzisiaj raz kopnął, no i wpadło!
Foto.: Krzysztof A. Trybulski "Gazeta Powiatowa - Wiadomości Oławskie"/własne
Komentarze